Tutaj nie chodzi o to, z czego jest się dobrym, tylko co sprawia Ci jako taką frajdę w życiu. Błędem jest pójść gdzieś "bo jest się dobrym". Ja byłem dobry z matmy w liceum, studia uświadomiły mi jak bardzo tego g***a nienawidzę.
Dla przykładu - ja popełniłem błąd, bo lubiąc pisać nie poszedłem od razu na humanistyczne studia, pomijając fakt, że na takie kierunki jak Dziennikarstwo się nie idzie, bo to największe guano. Stwierdziłem, że skoro matma mi siedzi to pójdę na Ekonomię i potem będę ogarniał w stronę bycia dziennikarzem z zakresu ekonomii. Takiego wała. Trzy lata zmarnowałem na bujaniu się od jednego kierunku na ekonomiku do drugiego. W końcu poszedłem na UWr na kierunek o wdzięcznej nazwie "Publikowanie Cyfrowe i Sieciowe" czyli na chłopski rozum praca w wydawnictwie (czy to książki, czy czasopisma, albo publikacje w necie). 4 cholerne lata mi zajęło znalezienie tego czegoś, bo wcześniej turlałem się tam, gdzie "byłem dobry".
Swoją drogą, przykłady kierunków dla bezrobotnych:
Dziennikarstwo (chyba, że masz kontakty)
Socjologia
Filologia
Kulturoznawstwo (aka kierunek dla niezdecydowanych dziewczynek)
Turystyka
Filozofia (bezrobotny bez prawa do zasiłku)