<Bard wchodzi z kubkiem gorącej czekolady i zasiada na drewnianym, trójnogim taborecie. Spogląda na nowe opowiadanie starego znajomego. "Co tu się odpierdziela"- myśli i płacze. Po łyku jebitnego napoju zabiera się do oceny.>
Oprócz masy powtórzeń i fatalnej składni nie będę na nic więcej zwracał uwagi, chyba już większość powiedziała o co chodzi. Zwrócę bardziej uwagę na aspekt fabularny, pomysł i uwagi kolegi Hakuło.
Umiejscowienie akcji w świecie rzeczywistym (lub zbliżonym do naszego) musi być dobrze wykorzystane. Daje to dużo możliwości w tworzeniu nowych wątków, jednak... bardzo łatwo to zepsuć. Szczególnie, gdy jakiś dzieciak wymyśla rękawicę opartą na bóg wie czym, która potrafi zmaterializować potwora. Nawet nie hologram, potwora. Jest to dosyć abstrakcyjna wizja dla Marcusa (albo Markusa, bo obu form używałeś), który jest nastolatkiem.
Opisy, za mało ich. Moja wizja przedstawionego świata: Jest sobie jednorodzinny dom, mieszka w nim Marcus. Pół kilometra dalej jest boisko. Potem nagle okazuje się, że obok boiska jest pole pszenicy.
Nie wiemy nic o wyglądzie kolesia, ani jego charakterze. Wiem, że to prolog, ale jest za krótki, żeby miał kogokolwiek wciągnąć, co pewnie zauważyłeś po reakcjach czytelników. Moja propozycja: Napisz prolog na nowo tak, aby był czytelny, dłuższy i miał więcej sensu.
A teraz Hakuło, wybacz, ale z niektórymi aspektami się nie zgodzę (nie chcę się wykłócać, tylko wytknąć parę spraw):
*Wstanie o drugiej w nocy nie jest takie głupie, żeby pójść przetestować nową technologię na dworze. Uwierz mi, o tej porze nawet oprychy śpią, ewentualnie nadal balują. Wydostanie się z domu jednorodzinnego po cichaczu trudne nie jest. Brakowało tu mi tylko reakcji otoczenia (zbudzonych sąsiadów itd.) na ryki potworów.
*"Ręka w sam raz"- wypowiada to postać. Każda postać może być prowadzona przez autora tak jak on sobie zamarzy. Może czasami mówić głupoty, ponieważ to też cecha postaci. Patetyczna, nierealistyczna mowa też może występować. Więc takie małe zdanko wcale nie psuje klimatu (który ledwo czuć), a daje nam minimalną wiedze o bohaterze (można mniemać, że jest dobrym graczem, który bardzo szybko rozpoznaje czy ręka jest dobra, czy zła itp.)
*Zdanie z cmentarzem... było porównaniem i zabiegiem stylistycznym autora. Zmiana tego na "zadziwienie działaniem rękawicy" zmienia koncepcję wydarzenia i postaci ;p To tak jakbyś ty w opowiadaniu napisał, że Zbyszek w ostatniej chwili pokonał Antka, a ja bym Ci odpisał "Eh, kurde. Średnio to pasuje. Weź zmień, że to Antek wygrał. Przecież Zbyszek nie mógł!" (trochę wyolbrzymione, ale na pewno zrozumiesz)
*Komunikat "Battery Low" jakoś nie rzuca się w oczy, dla mnie jest ok.
I nie szpanuj angielskimi nazwami kart.
Spoko, powiem tą uwagę Bardowi, bo tylko napier*ala tymi nazwami jak szalony xD Ehhh, szkoda, że go tu nie ma ;-;
Co tu dużo gadać. Jak ma nie szpanować angielskimi nazwami kart, skoro po prostu umieszcza je w tagu xD Ułatwia to pracę i umila czytelnikowi życie (może sobie zobaczyć efekt karty bez guglania).
Nie jestem ekspertem, ale jakąś wiedzę mam, dlatego chciałem się wypowiedzieć.
<Bard dziękuje za uwagę i wstaje odstawiając pusty kubeczek do umywalki żegnając się słowami: "Wrócę jak naczynko zarośnie pomidorem".>