Rozdział XIX: Battle City?
Shiryu i Kaspar po rozdzieleniu się z resztą drużyny ruszyli w swoją stronę. Mijali kolejne, spokojne i ciche ulice. Zdecydowanie zbyt spokojne i zbyt ciche. Krocząc w milczeniu po brudnym chodniku czuli narastający niepokój. Budynki w tej części Battle City były zdecydowanie mniej schludne od wieżowców dotykających nieba kilka przecznic dalej. Spośród niektórych z nich dało wyróżnić się stary ratusz, dworzec kolejowy (tory prawdopodobnie znajdowały się za blokiem) i kilka pustych martketów.
-Coś mi tu nie pasuje- powiedział Shiryu przerywając niezręczną ciszę.
-Hmm?- z zamyśleń wyrwał się blondyn.
-Cały ten turniej jest jakąś przykrywką. Dziewięciu zawodników? Tylko?
-Elitarny turniej, nie? Tylko faktycznie, chyba wiem o co Ci chodzi.
-Właśnie- westchnął Shiryu zaglądając przez szybę do wnętrza sklepu- Po co dla takiej ilości osób wynajmować całe miasto? Nie ma nawet kamer, telewizji, która miałaby transmitować pojedynki i przynieść zyski. Jak Kaiba się na to zgodził?
-Hmm, i jak pogonił stąd ludzi?
Kaspar nie czekał na odpowiedź, tylko rozbił łokciem szkło blokujące drogę do półek sklepowych. Przekroczył ostrożnie stworzone przez siebie "wrota" i spojrzał porozumiewawczo na przyjaciela, który lekko zniesmaczony wzruszył ramionami i wszedł za nim. Poszli w stronę działu spożywczego zgodnie stwierdzając, że są głodni. Gdy otworzyli sobie po paczce wafli ryżowych, blondyn kontynuował rozmyślania.
-Nie sądzisz, że miasto może ulec zniszczeniu podczas pojedynków?
-Brałem pod uwagę taką możliwość- Shiryu przełknął kilka kęsów skrzywiając się lekko- Wolę jakieś bardziej wyraziste- odwrócił się by poszukać jakiegoś lepszego smaku (na przykład takie z posypką paprykową) i powrócił do tematu- Dzięki Milenijnym Przedmiotom wszystko jest możliwe. Pamiętasz co ostatnio zrobił Yami? Zmieniał się w potwory.
-Myślę, że...- urwał w odpowiedzi, ale pod naporem wzroku przyjaciela postanowił dokończyć- On chyba dalej jest w tej formie, nie jestem pewien, ale wyglądał tak... Nie umiem tego nazwać.
-Dziko? Faktycznie, już nawet nie chodzi o te zdeformowane części ciała, ale o jego zachowanie.
Milczeli chwilę zajadając się waflami. Szybko stwierdzili, że pić również im się chce, więc spełnili swoje zachcianki bezczelnie dobywając najdroższych napojów. W końcu i tak nie muszą płacić, a dlaczego ma się zmarnować?
-Kaspar, co wiesz o Milenijnych Przedmiotach? To chyba one są celem tego turnieju- spytał Shiryu po dłuższej chwili konsternacji.
-Milenijne Karwasze widziałeś, od Pegasusa Yami zdobył Oko- zaczął wyliczać blondyn- Układanka jest podzielona między zawodników. Różdżka i Naszyjnik należą do pewnych znajomych z Egiptu...
-Z Egiptu?
-To stamtąd pochodzą wszystkie przedmioty. Ich ilość jest dość trudna do określenia. Kiedy przybyłem do tych czasów z bratem, to jakiś czas przebywałem u rodziny Ishtarów, Strażników Grobowca Faraona. Faraon sryliard lat temu zaklął swoją duszę w tych przedmiotach. Nie wiadomo, czy we wszystkich. Przestudiowałem w tajemnicy trochę zapisków, oficjalna liczba Mileniów to siedem, ale mowa o dziewięciu, a czasami o jedenastu. Wynika to z tego że Karwasze i Nagolennice można czasami brać pod uwagę podwójnie.
-Dużo wiesz- podsumował Shiryu i zaczął układać sobie wszystko w głowie- Karwasze i Oko ma Yami, Ishatorowie Różdżkę i Naszyjnik. Układanka jest tutaj... Co z resztą?
-Nie mam pojęcia gdzie mogą być Nagolennice, albo Pierścień. A Waga i Klucz należały do pewnego Strażnika...
*
Shadi, ciemnoskóry Strażnik kichnął otrząsając się z kurzu jaki zastał w magazynie. Kto wie, może ktoś go właśnie teraz wspominał? Ciężko było mu o tym myśleć. Poprawił swoją biało-czerwoną (bo poplamioną własną krwią) szatę i zamknął za sobą ciężkie, metalowe drzwi. Przekręcił kluczykiem i schował się w cieniu pomiędzy jakimiś pudłami. Słyszał dość powolne, ciężkie kroki. Stawały się coraz głośniejsze i narastały. Obcokrajowiec w dłoni ściskał Milenijną Wagę, przygotowując jakieś zaklęcie, co dało się wywnioskować z narastającego światła. Nagle zgasło, gdyż mężczyzna wzdrygnął się gdy usłyszał głos.
-Taaatuuusiuuuu!- ironiczny, męski głos zza drzwi. Kroki minęły je i ucichły. Shadi podniósł się z ziemi i z przerażeniem przekręcił zamek, by po cichu wyjść. Niestety, oberwał otwierającymi się bardzo szybko ciężkimi drzwiami i poleciał metr do tyłu w jakieś pudła. Waga wypadła mu z rąk. W ciemnościach pokoju dało się zauważyć stojącą, białą postać celującą rewolwerem w głowę leżącego.
-F... Flasher... Nie...- wykrztusił z siebie Strażnik.
-Oj, tatusiu!- zaśmiał się mężczyzna i podniósł Milenijny Klucz pokazując go niczym trofeum- Widzisz z jaką łatwością Ci to odebrałem?- po czym dodał nieco bardziej groźnie, przeładowując broń- A teraz dawaj Wagę.
-Nie nazywaj mnie tak- pokręciła głową ofiara.
-Przecież to ty przyzwałeś nas z Krainy Cieni! Pamiętasz tą bajkę o Wybrańcach? To zabawne, że ja miałem dołączyć do jednego, a Illidan do drugiego. Przeznaczenie, walka dobra ze złem, bzdury!- zaśmiał się- Ten "dobry" Wybraniec jeszcze się nie ujawnił, więc dlaczego nie mogę przejść na stronę zła i pomóc Yamiemu, hę?
-Mimo że jesteś potworem, to jesteś bardziej ludzki niż większość ludzi- parsknął mu w twarz Shadi, mimo że wiedział co zaraz nastąpi- Tylko ludzie potrafią być takimi szumowinami, walczącymi tylko o swoje racje.
-Ja? Ludzki?
Rozległ się śmiech Flashera, nagle urwany. Strzał. Głowa Shadiego opadła mu na ramię, a uścisk z Milenijnej Wagi zelżał. Zwycięzca ukląkł przy trupie i zabrał łup.
-Ja...? Ludzki...?- powtórzył i spojrzał na jakieś zbite lustro leżące w magazynie biurowca Kaiby. Zrzucił biały kaptur i obejrzał dokładnie swoją maskę w tym samym kolorze. W oczodołach widać było tylko błękitne oczy. Niestety, tylko on wiedział, że poza źrenicami, pod spodem nie ma nic, co można by było obejrzeć bez odruchu współczucia bądź odrazy.
*
Illidan zajął miejsce Flashera na oparciu fotelu Kaiby. Młody biznesmen dalej musiał "czekać na swoją kolej", jak to nazwali oprawcy. Drzwi nagle otworzyły się i wkroczyła zakapturzona, biała postać.
-Mam już Wagę- powiedział Flasher i rzucił ją prosto w ręce towarzysza.
-Nie sądziłem, że tak łatwo da się przyzwać i zabić- Illidan przyjrzał się mechanizmowi działania Wagi- Równowaga... Jak to dobrze, że w tej erze nie została zachowana. Wiesz coś o Yamim?- zmienił temat.
-Chyba wyczuł nagromadzenie Milenijnych Przedmiotów. Czuję, że zmierza do miasta. Myślę, że Battle City długo nie potrwa.
*
Razmus wylądował na dachu swoim Duel Runnerem kilkanaście metrów od pokonanego Yuto i zwycięzkiego Christiana. Ten, niewiele myśląc, zabrał kawałek Milenijnej Układanki i zaczął uciekać. Uśmiechnął się do siebie w duchu, bowiem miał już trzy. Całe uzbrojenie uciekającego wycelowane zostało w goniący go motocykl. Sunstrider krzyknął coś ciężko zrozumiałego, a
Hot Red Dragon Archfiend unoszący się za jego plecami wystrzelił ogniste pociski z olbrzymiej łapy używając swojego efektu. Dzięki temu cały arsenał Christiana został zniszczony w ciągu kilku sekund. Następnie smok zaszarżował przed kierowcę i uderzył z całej siły w uciekającego, a licznik życia ofiary spadł z siedmu do czterech tysięcy. Jeździec przyśpieszył i znajdował się już tuż obok ściganego. Ten dał się pochwycić za kołnierz i porwany przez Razmusa wisiał w powietrzu obok sunącego Runnera. Z trudem złapał się oburącz dłoni oprawcy, gdy nagle poczuł, że zjeżdżają pionowo po ścianie budynku. Władował się za kierowcę trzymając się go mocno. Zaczęła się ogólna szarpanina, w której gdzieś zniknął smok, a napęd zaczął przestać działać.
-Rozbijemy się!- wrzasnął ten z tyłu i wyciągnął swoje trzy kawałki Układanki wpatrując się w nie tak, jakby miały go uratować.
-Daj to!- krzyknął Sunstrider nie zwracając uwagi na rychły kontakt z ziemią.
-Nie!
-Daj!- puścił kierownicę i wyrwał mu dobytek, po czym rzucił gdzieś za siebie, po czym szepnął- Obyś to znalazł Yuto...
-Dlaczego...?- zdziwił się Christian.
Razmus zaczął uderzać w przyciski na panelu kontrolnym obok wskaźników prędkości.
-Wiesz chociaż co robisz?
-Jak dobrze pamiętam to... Ten Duel Runner, jakby to powiedzieć...- gdy już brakowało sekundy do zderzenia, nacisnął jakiś przycisk i dokończył- Jest wehikułem czasu.
*
Yuto zbiegł po klatce schodowej budynku, na którym dopiero co się znajdował. Ruszył mniej więcej w stronę w którą pojechali walczący. Rany zaskakująco szybko się goiły. W pewnym momencie z chodnika podniósł trzy złote kawałki Milenijnej Układanki. Rozejrzał się dookoła w poszukiwaniu chociażby rozbitego motocyklu. Nie znalazł go. Nie usłyszał ani uderzenia, ani zatrzymania się silnika. Słyszał tylko świst, po którym dźwięk silnika zamilkł. Wyciągnął z kieszeni telefon i wybrał numer.
-Shiryu? Tutaj Yuto- powiedział z bólem, bowiem poruszające się płuca naciskały na lekko pokiereszowane żebra- Mamy problem.
-My też- odpowiedział głos ze słuchawki- Przybyli jacyś... Przeciwnicy.
*
Shiryu opuścił telefon i obserwował nadchodzących. Dwie zakapturzone postacie stanęły naprzeciw im wyraźnie gotowi do walki. Bardzo ze sobą kontrastowali.
-Illidan, Pomocnik Wybrańca Ciemności - zawołał ten w czarnym.
-Flasher, Pomocnik Wybrańca... A zresztą- zarechotał poprawiając swoją białą maskę.
Yorishiro uważnie obserwował obu, w końcu odważył się zadać kilka pytań.
-Macie coś wspólnego z tym turniejem, prawda? I mówiąc Wybraniec Ciemności, macie na myśli Yamiego? Zaraz, czy Ty...
Kaspar również to zauważył. Dokończył za przyjaciela.
-...Ty byłeś komentatorem w Duelist Kingdom!
Mężczyzna w białej masce kiwnął głową, chichocząc. Co ciekawe, drugi facet, mimo prawie identycznego ubioru (różniącego się tylko kolorem) maski nie posiadał. Twarz starał się ukryć jak najbardziej wewnątrz kaptura, na co pozwalał cień. Tylko pojedyncze kosmyki długich, czerwonych włosów zwisały mu na tors i nie dały się ujarzmić. Właśnie Illidan odezwał się następny.
-Tak, Yamiego. Cały Turniej jest tylko jednym wielkim rytuałem mającym przebudzić w nim... coś.
Czerwonowłosy zdjął z pleców kruczoczarny Duel Disk i założył na przedramię.
-Musimy tylko zebrać wszystkie Milenijne Przedmioty w jednym miejscu. To proste. Wystarczy, że do Turnieju wstąpi każdy, kto ma choć jeden z nich. Wystarczy kilka legalnych pojedynków, aż Yami dostanie to, czego potrzebuje.
Kaspar wystąpił krok do przodu wystawiając dłoń z kawałkiem Milenijnej Układanki.
-Czyli wystarczy, że zdobędziemy komplet jako pierwsi?- po tych słowach również założył dysk do pojedynku.
-Taa, powiedzmy- Illidan wydobył taki sam kawałek, ale leżał on na jednym z naczynek Wagi- niestety, jak widzisz, masz jeden przedmiot mniej, więc nie możesz zawalczyć też o Milenijną Wagę.
Gdyby nie kaptur, pewnie dałoby się dostrzec jego szyderczy uśmiech. Jednak nagle Shiryu wydobył również swoją część i położył do ręki Kaspara.
-Tego się spodziewałem- zachichotał Illidan, a zarówno Flasher jak i Shirazaki wycofali się kilka kroków w swoje strony, by nie przeszkadzać pojedynkującym.
*
Liczniki wskazały po 8000 punktów życia, a stawka: trzy części Milenijnej Układanki oraz Milenijna Waga, czekała na zwycięzcę tworząc teraz sztuczny wymiar Krainy Cieni. Standardowo, rany zadawane przez potwory (jak i same monstra) były na czas trwania pojedynku realne. Pierwszą turę rozpoczął Kaspar, zakrywając potwora oraz jedną kartę w polu pułapek i magii.
-Pozwól Illidanie, że pokażę Ci kilka moich zdolności. Twój ruch.
Stało się coś niespodziewanego. Zaraz po tym jak (dosłownie) czarny charakter dobrał kartę w fazie dobierania, jego przeciwnik odsłonił zakrytą pułapkę.
-
Mind Crush!- zawołał zadowolony blondyn, a wszyscy zostali zaskoczeni-
Infernoid Onuncu, prawda?
Zapadła cisza. Przeciwnik zgodnie z zasadami zrzucił Infernoida na cmentarz. Bez słowa. Ruch ten był bardzo dziwny. Skąd Kaspar wiedział, że akurat ta karta będzie się znajdować na ręce oponenta?
-Dla Twojej wiadomości, nie mam Milenijnego Oka- wytłumaczył się- Mam po prostu dar. A teraz graj.
Illidan bez słowa kontynuował swoją turę.
-Wystawiam
Glow-Up Bulb, a następnie
Monster Gate!
Potwór wylądował na cmentarzu, razem z kilkoma zaklęciami, pułapkami i Infernoidami. Dopiero
Card Trooper wylądował na polu. Po użyciu jego efektu cmentarz zapełnił się jeszcze bardziej, za to potwór miał już o wiele wyższy ATK. Glow-up w dodatku szybko powrócił na pole dzięki swojemu efektowi.
-Przyzywam z cmentarza
Infernoid Attondel! Atakuję zakrytego potwora!
Olbrzymi, mroczny smok rzucił się do przodu i rozbił kartę zmaterializowaną na polu. Kaspar zakrył twarz przed odłamkami. To jednak nie był koniec, bowiem efekt Attondela pozwolił na ponowny atak, więc ten, zamiast wrócić na swoje miejsce, zaszarżował na Kaspara przewracając go i szarpiąc pazurami (8000 >>> 5200). Blondyn podniósł się na jedno kolano. Szybko został powalony raz jeszcze, dostając w ramię (i tak już nadszarpane) laserem Card Troopera (5200 >>> 3300). Ostatnia, mała roślinka musiała też dorzucić swoje przysłowiowe trzy grosze, uderzając chłopaka w brzuch (3300 >>> 3200). Illidan zakończył swoją turę zakrywając dwie karty.
-Trzeba było się nie popisywać "darem", śmieciu.
Kaspar puścił to mimo uszu i uśmiechnął się.
-Pojedynek wciąż trwa...
Raigeki!
Pioruny przeszły przez pole bitwy niszcząc kolejno stwory Illidana.
-Attondelowi nic nie będzie,
Void Seer!
W ten sposób, na polu został tylko jeden Infernoid. Kaspar jednak dopiero zaczynał swoją turę.
-Przywołuję
Ritual Beast Tamer Elder!
Shirazaki Yorishiro ponownie został zaskoczony. Skąd jego przyjaciel posiadał nowe karty? Porzucił Harpie? O co tu chodziło?
-Wykorzystuję jego efekt, by wezwać
Ritual Beast Tamer Lara.
Na polu znajdował się już starzec oraz dziewczyna, która rzuciła jakieś zaklęcie. Szybko do tej trójki dołączył
Ritual Beast Tamer Wen z cmentarza. Blondyn wyłożył ostatnią kartę z ręki
Emergency Teleport i przyzwał prosto z talii
Ghost Ogre & Snow Rabbit.
-Synchro Summon! Przywołuję
Overmind Archfiend!!!
W ten sposób pojawił się wielki, srebrny smok stojący po stronie blondyna. Najpierw został użyty jego efekt, a następnie stwór rzucił się do ataku. Nagle Illidan dobył Milenijną Wagę...
-Chyba nie sądzisz, że dam się tak łatwo podejść! Aktywuję efekt Wagi!
Yuto dobiegł do Shiryu, aby razem z nim oglądać co się dzieje. Nie liczył na wyjaśnienia, nie na szybkie, ale coś go zaniepokoiło.
-Znam tego kolesia...
-Hę?- Yorishiro aż podskoczył- Ważniejsze jest to... Czym jest efekt Wagi?
-Pozwólcie wytłumaczyć- Illidan uniósł Millenium tak, aby każdy je widział, a obie strony przedmiotu zaczęły wzajemnie się unosić i opadać- Kosztem Attondela, kradnąc jego efekt...- jedna połówka Wagi napełniła się jakimś światłem, by płynnie przeskoczyć na drugą- Wzmacniam efekt
Void Seer leżącego na cmentarzu i dodaję możliwość ochrony nie tylko przed efektami, ale także przed atakami!
W takim wypadku, srebrny smok uderzył w demonicznego, jednak temu nic się nie stało. Tylko małe odłamki poleciały w Illidana (8000 >>> 7500).
Kaspar: 3200
M:
Overmind ArchfiendIllidan: 7500
M:
Infernoid Attondel (bez efektu)
S/T: 1
Illidan podczas swojej tury tylko dobrał kartę, nawet nie przeszedł w defensywę swoim stworem. Zanim jednak oddał kolejkę, dostrzegł kogoś znajomego wśród widzów. Yuto również na niego spojrzał.
-Zdejmij kaptur!- zawołał- Jesteś tym kim myślę, prawda?!
-Ta...- Illidan ze stoickim spokojem odkrył twarz i swoje długie, krwistoczerwone włosy- Władca Krainy Cieni we własnej osobie. Kiedyś ze mną walczyłeś, dzieciaku. Wybacz, teraz nie mam na to czasu.
Kaspar spokojnie analizował wszystkie te relacje w głowie i podczas swojej tury użył efektu srebrnego smoka, a następnie zniszczył potwora oponenta (7500 >>> 7000). Rozpoczęła się kolejna tura, zaraz po położeniu jednej zakrytej karty.
-Przywołuję
Infernoid Onuncu!- zbanował kilka kart z cmentarza i potężny Infernoid zmaterializował się naprzeciw smoka- Używam jego efektu!
-
Fiendish Chain!
-
Mystical Space Typhoon!- odkrył kartę- Zawsze jestem przygotowany!
W kolejnej chwili,
Overmind Archfiend został zniszczony przez efekt przeciwnika. Na jego miejsce trafiły, w pozycjach obronnych, Elder i Lara, która następnie została z łatwością zniszczona. Kaspar rozpoczął swoją turę od dobrania i przywołania
Spiritual Beast Apelio, a następnie (po uprzednim użyciu jego efektu służącym zwiększeniu ataku) zfuzjowania go z Larą.
-Przywołuję
Ritual Beast Ulti-Apelio! Atak!
Kaspar: 3200
M:
Ritual Beast Ulti-Apelio (3100 >>> 2600)
Illidan: 6900
~~
Illidan zaczął swoją turę od
Upstart Goblin. Wyłożył najpierw dopiero co dobranego
Raiden, Hand of the Lightsworn. Dzięki jego efektowi zasilił swój cmentarz co pozwoliło na przyzwanie
Infernoid Harmadik.
-Synchro Summon!
Ancient Sacred Wyvern! Jego atak ma teraz wartość 4800!
Biały, wężowaty smok zaatakował jeźdźca na lwie niszcząc go (4200 >>> 2000). Za to jego atak ponownie wzrósł (4800 >>> 7000).
-Więc Kasparze, jesteś już gotów na przekazanie ofiary swojemu bratu?
-Zamknij się- odpowiedział blondyn rozpoczynając swoją turę od
Pot of Greed. Wyłożył następnie Tamer Wen oraz Tamer Elder (przywołany z cmentarza). W końcu zakrył jedną kartę i zakończył turę. Przeciwnik szybko zaatakował na co Kaspar odpowiedział mu pułapką.
-
Ritual Beast Steeds!
Po stracie potwora, Illidan spojrzał na swoją pustą dłoń. Nadzieja w ostatniej karcie. Chociaż on dobrze wiedział jedną rzecz. Wynik był nie ważny. Ważne było, aby ktoś zebrał wszystkie Milenijne Przedmioty. Ktokolwiek. Yami sam je odnajdzie.
-Twój ruch, Kasparze.
Blondyn dobrał kartę i wyłożył ją. Był to kolejny lew, Apelio, a dzięki jego efektowi, wszystkie stwory zyskały dodatkowy atak. Zaatakował Tamer Elder (6900 >>> 6200), Tamer Wen (6200 >>> 4200) oraz sam Apelio (4200 >>> 1900). Następnie, Elder i Apelio zfuzjowali się w Ulti-Apelio.
Illidan dobrał kartę i zadowolony zakrył ją.
-Kasparze, gratuluję zwycięstwa, chciałbym Ci jednak coś uświadomić.
Blondyn spokojnie dobrał kartę czekając na podstęp.
-Również odkrywam Mind Crush- rzekł Illidan zakrywając twarz kapturem- Zrzuć tego Ambusha.
Zaskoczony Kaspar zrzucił kartę na cmentarz, a następnie przeprowadził atak.
*
Flasher niósł na ramieniu zakrwawionego Illidana, nie odzywając się ani słowem. Ani Kaspar, ani Shiryu, ani Yuto, nie gonili ich. Wiedzieli, że i tak nie ma to sensu.
-Przedstawił się jako Władca Krainy Cieni- powiedział cicho Yuto- Gdy ja tam byłem, był tylko Strażnikiem. Awansował, czy to to samo?
Nikt nie odpowiedział. Dopiero po chwili Shiryu się zreflektował.
-Co z Razmusem? W ogóle, co się działo z Wami?
*
Razmus zaparkował Duel Runner pod jakimś dziwnym domem. Na tylnym siedzeniu spał oszołomiony Christian. Jednorodzinny domek przed którym stał niczym nie przypominał tych z jego czasów. Przypominał białą, kanciastą bryłę, bez okien. Śmietnik stojący obok bramy miał nawet jakiś elektroniczny panel. Sunstrider zeskoczył z motocyklu i cicho podszedł pod furtkę. Była noc. Dwójka ludzi, jakaś para, elegancko wystrojona wyszła nagle przez frontowe drzwi mijając go i nawet nie zauważając. Ciekawość zwyciężyła. Wszedł do środka za zamykającą się furtką. To było przynajmniej dziwne, że nie został wykryty. Dom nie był zamknięty. Wnętrze było przytulne. Usłyszał jakieś krzyki. Zwykłe, krzyki. Małych dzieciaków.
-Mama kazała zamknąć za nimi drzwi!- krzyknął jeden chłopięcy głosik.
-Już idę!
Razmus nie miał którędy uciekać. Nagle przed nim stanął mały, kilkuletni blondynek. Dzieciak patrzył na gościa przerażony. Po chwili otworzył usta by zawołać brata.
-KAAAAASPAAAAAR!!!
******************************************************************
No, i jak się podobał rozdział po nieco sporej przerwie? Mam nadzieję, że za bardzo nie wyszedłem z formy ;c (xD)